niedziela, 23 kwietnia 2017

Reko gry

Dzień dobry a właściwie dobry wieczór. Nie ukrywam, że miło jest zajrzeć do swojego nieźle już okurzonego bloga w zimny, deszczowy wieczór. Miło jest też widzieć, że mimo mojej dłuższej nieobecności ktoś na bloga zagląda. Dziękuję Wam za to, że wpadacie i czytacie.

Cóż więc jeszcze można porabiać wieczorami? Raczyć się trunkiem (herbatką oczywiście ;))? Można. Jeść? Pewnie, że tak aczkolwiek po Wielkiej Nocy raczej nie polecam :D. A może  w coś pograć? Tak! Tylko w co..?

Któż z nas nie pamięta starych dobrych planszówek? Te godziny spędzone z dzieciarnią z osiedla na tłuczeniu w Chińczyka, Młynek czy Grzybobranie, czy co tam kto miał. A Eurobiznes? Coś fantastycznego! Pamiętam do dziś rodzinne wypady pod namioty z rodzicami, ciociami i kuzynostwem. W przerwach między ganianiem po lesie, kąpaniem się w jeziorze czy wcinaniem smakołyków z grilla zawsze znalazł się czas na planszówki.

Do dziś gry planszowe są moją wielką miłością i wciąż cieszę się jak dziecko mogąc sobie w jakąś zagrać. Uwielbiam zarówno te współczesne, na przykład Catan jak i te z czasów dzieciństwa gdzie na pierwszym miejscu jest Młynek. Jedno mnie tylko drażni (może to starość :P) - jakość wykonania dostępnych na rynku gier. Kartony i plastiki a do tego tandetna, jaskrawa grafika! O ile wspomniany przeze mnie Catan mimo, iż jest kartonowo plastikowy to jakość wykonania tej gry wybacza użyte materiały. Inne gry natomiast niejednokrotnie pozostawiają wiele do życzenia. Aż szkoda pieniędzy na ich zakup. Cóż więc mi pozostało jak nie stworzyć grę we własnym zakresie?

Zanim finalnie zabrałam się za zrobienie swojej własnej gry planszowej zaczęłam się zastanawiać w co ludzie grali dawniej? Szachy to akurat oczywista oczywistość ale chciałam dowiedzieć się więcej. Niejednokrotnie będąc na przeróżnych turniejach rycerskich i innych imprezach o charakterze historycznym widziałam całkiem ciekawe gry i z całą pewnością nie były to szachy czy warcaby. Posiedziałam więc trochę w internecie i znalazłam to, czego szukałam. I już nie było odwrotu, żeby stworzyć swoje wersje gier między innymi dlatego, że nie można ich w ogóle kupić.

A zaczęło się od  Fanorony. Ta wspaniała malgaska gra pochodząca z XVII wieku chwyciła mnie za serce zarówno prostotą jej zasad jak i mnogością możliwych strategii i ogromną swobodą ruchów pionków. Jako, że to narodowa gra ludności Madagaskaru można znaleźć wiele pięknych eksponatów:


https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/c3/45/34/c34534da8aea4c17e2188f2d98c8aa1a.jpg
Ta wersja jest moją ulubioną


Do stworzenia Fanorony użyłam sklejki o grubości 10 mm i wymiarach 38 x 25 cm. Na początek porządnie ją wyszlifowałam pozbywając się tym samym wszelkich nierówności po czym pokryłam ją warstwą bejcy w ciemnym kolorze (chyba wenge). Rysunek na planszy wskazujący możliwe ruchy pionków wypaliłam a następnie pokryłam białą farbą w pisaku. Na koniec przyszła pora na same pionki. Trzeba było wykonać ich aż 44, po 22 dla każdego gracza. Ponieważ najbardziej przypadły mi do gustu kulki to zrobiłam kulki. Z drewna. Nie rzeźbiłam ich ręcznie tylko zostały utoczone maszynowo. Połowę pomalowałam czarną, matową farbą do drewna a połowę zostawiłam w naturalnym kolorze. Żeby kulki nie uciekały z planszy musiałam nawiercić półokrągłe dołki. Do tego posłużyła wiertarka z i mój mąż -fachowiec :). Finalnie wyszło coś takiego:

wersja przed pomalowaniem na biało

finalna plansza
Dodam tylko, że niezbędny do pionków o takim kształcie jest zawiązywany woreczek. Kulki nieważne jak duże (te mają ok 1,2 cm) naprawdę lubią się gubić!

Jako druga powstała gra o nazwie Alquerque

Ludność arabska, bo gra wywodzi się właśnie z kultury arabskiej, grała w nią już w X wieku. Oryginalna nazwa to El-Quirkat, zaś Alquerque to hiszpańskie tłumaczenie gry z czasów podboju Półwyspu Iberyjskiego przez Arabów, którzy przywiedli ją do Europy.
Moja Alquerque, podobnie jak Fanorona została wykonana z 10 mm, kwadratowej sklejki o wymiarach 28 x 28. Nie malowałam jej jednak a tylko wypaliłam planszę oraz wzorki. Jako pionki służą mi tradycyjne do warcabów ale planuję wykonać słupki. A tak wygląda w rzeczywistości:

Wypalona plansza ze szkicem

Wykończone wzorki

Alquerque w całej swojej okazałości i woreczkiem na pionki


Z drugiej strony można oczywiście nanieść planszę innej gry. Ja wypaliłam do Młynka ale coś mi na nią chlapnęło i niestety jest tam spora, niebieska plama :(. Z tego względu nie wrzuciłam zdjęć ale jak wymyślę jak ją uratować to na pewno się pochwalę co wyczarowałam.

Cofnijmy się zatem jeszcze bardziej w czasie i przejdźmy do pozycji trzeciej czyli Mancali. 

Mancala  to zarówno nazwa tej konkretnej gry jak i całej rodziny gier pochodzących z Afryki, znanych na Bliskim Wschodzie, w Indiach czy Ameryce Łacińskiej. Gry tego typu uchodzą za jedne z najstarszych na świecie. W Egipcie zostały odkryte plansze pochodzące z II wieku przed naszą Erą. Można spotkać różne wersje różniące się między sobą ilością dołków na planszy czy pionków. Inne nazwy to Wari lub Oware.

Planszę do gry wykonałam z samoutwardzalnej gliny (vivat współczesna technologio, że nie musiałam jej wypalać w piecu w 1000 st.C!), pomalowałam farbami akrylowymi a całość ukryłam w gotowym pudełeczku z wsuwanym wiekiem, które kupiłam w sklepie z akcesoriami do decoupage'u.
Dołeczki i dwie tzw. bazy powstały przy użyciu starej, dobrej pałki do ciasta i narzędzi do dekorowania lukru plastycznego. Pionki, dokładnie 48 sztuk, wykonane są z upalonego na czarno bursztynu. Celowo go nie polerowałam bo byłby zbyt śliski i uciekałby z palców. Rozmiar kuleczek to 8 mm więc sami rozumiecie.
Wzorki stylizowane na afrykańskie po prostu namalowałam. A wygląda to wszystko tak:


Gra się szybko i bardzo przyjemnie pomimo niewielkich rozmiarów pionków. Niestety, długo się ową grą nie nacieszyłam ponieważ padła ofiarą naszego kochanego szczeniaka i mimo, że można w nią jeszcze grać to drażnią mnie obgryzione rogi pudełka. No cóż... widocznie tak miało być. Zrobię drugą, ładniejszą :).

Mało gier? W porządku, mam jeszcze coś w zanadrzu.

Senet.
Nikt nawet nie odkrył żadnego źródła, które dokładnie opisuje zasady tej starożytnej, egipskiej gry. Wzmianki o niej pojawiają się w najstarszych, znanych człowiekowi hieroglifach. Podobno grali w nią najznakomitsi władcy starożytnego Egiptu także początki jej istnienia można doszukiwać się kilka tysięcy lat p.n.e. Gra podobno symbolizuje podróż duszy do zaświatów natomiast ja widzę w niej elementy strategii wojskowej.
Gra przeznaczona jest dla dwóch graczy mających do dyspozycji od 5 do 7 pionków. Co ciekawe, o ilości ruchów decydują nie kostki a cztery patyczki a punkty wylicza się na podstawie strony (ciemna lub jasna), na którą upadną patyczki. Wiem, trochę to zagmatwane więc dla dociekliwych wklejam link do strony, gdzie dokładnie jest wszystko opisane:
http://www.ecola.com.pl/senet-gra-faraonow 

Jako plansza i jednocześnie pudełko na patyczki i pionki posłużyło mi drewniane pudełko prezentowe na butelkę. Tak, tak, też kupiłam w sklepie z artykułami do decoupage'u :). Planszę wypaliłam a pionki ulepiłam ze wspomnianej wyżej w poście gliny samoutwardzalnej. Żeby nie było nudno to całe pudełko ozdobiłam hieroglifami i tak się owa gra prezentuje:


Patyczki służące do rzucania to po prostu przepołowione i pozbawione grafitu i łebków kredki. Wystarczy pomalować z jednej strony i gotowe! Można grać!

Stworzenie własnej gry to naprawdę wspaniała zabawa. Polecam każdemu kto ma ochotę trochę podłubać i pomajsterkować i przy okazji stworzyć piękną i niepowtarzalną grę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz