czwartek, 6 sierpnia 2015

Nie taki filc straszny jak go filcują

Filc jest materiałem o bardzo długiej historii, sięgającej niemalże kilku tysięcy lat p.n.e. Ceniony ze względu na wytrzymałość a także wodoodporność, używany przede wszystkim do tworzenia różnego rodzaju nakryć głowy, skarpet, dywanów, czapraków, koców czy nawet butów (walonki).



Filcowanie - co się pod tym kryje? 

Proces filcowania to nic innego jak odpowiednie spilśnianie luźno ułożonych włókien uzyskiwane poprzez ugniatanie i tarcie ich z dodatkiem wody z mydłem. Dzięki temu uzyskujemy jednolity, mocny i wodoszczelny materiał czyli filc. Proces ten jest możliwy ze względu na budowę włókna wełny, który stworzony jest z mikro-łusek ułożonych dachówkowo. Pod wpływem ciepłej wody włos pęcznieje a łuski odchylają się. Gdy włókna potraktujemy tarciem łuski wczepiają się w siebie tworząc mocny, jednolity splot.

Pierwsza próba filcowania

Co potrzebujemy? Zaledwie kilka rzeczy:

1. Wełna - czesanka dostępna w niektórych sklepach plastycznych. Można zakupić zarówno z merynosa (nie próbowałam jeszcze) jak i z naszych polskich owieczek.
2. Mydło - najzwyklejsze szare typu Biały Jeleń świetnie się sprawdza ale słyszałam, że bardzo dobre jest również szare mydło oliwkowe. Warto odkroić sobie kawałek i zetrzeć na tarce na szerokich oczkach na płatki:


Taki zabieg ułatwi rozpuszczenie mydła w wodzie.
3. Woda - jak najcieplejsza ale taka, żeby nie poparzyć sobie dłoni. W niej będziemy rozpuszczać mydło. Nie dodawajmy zbyt dużo mydła, mniej więcej łyżkę stołową na 1 litr wody inaczej na dnie utworzy się gęsty osad.
4. Mata słomiana lub bambusowa. Ja swoją wykonałam sama ze starego, słomianego płotu i odrobiny lnianej dratwy:


5. Ściereczki - wkoło będzie dużo wody więc to konieczność! Wełna będzie też farbować proponuję więc użyć ścierek, których nie lubimy :)

Możemy zaczynać. 

Najpierw należy odpowiednio przygotować wełnę do filcowania. W tym celu bierzemy naszą wełenkę, dzielimy na niewielkie kawałki i układamy dachówkowo względem siebie:

tutaj urwało mi się trochę za dużo - nie szkodzi. Można dowolnie
rozdrabniać kawałeczki wełny.
sposób układania pierwszej warstwy wełny
Uwaga!
Wełenka musi dać się odrywać od motka bez użycia siły. Jeżeli stawia za duży opór to znaczy, że jest zbyt mocno zbita i nie sfilcuje się dobrze. Musimy ją najpierw trochę porozciągać.

Pierwszą warstwę układamy poziomo - od prawej do lewej. Kolejna warstwa musi zostać ułożona pionowo czyli zaczynamy od góry i układamy dachówkowo do samego domu aby w całości pokryć warstwę pierwszą. Trzecia warstwa znów zostanie ułożona poziomo. Należy zwracać uwagę, żeby w każdym miejscu wełny było w miarę możliwości tyle samo. Jeżeli damy za dużo - gorzej się sfilcuje lub w ogóle nie połączy a jeżeli za mało - będą prześwity w materiale i filc nie będzie dostatecznie mocny.

Gdy już ułożymy wszystkie warstwy możemy przystąpić do filcowania. W tym celu musimy porządnie zwilżyć całą wełnę wodą z mydłem. Najlepiej użyć do tego rąk albo łyżki czy chochelki. Następnie przechodzimy do samego już filcowania. Dłońmi delikatnie masujemy wełnę na całej powierzchni kolistymi ruchami.


Jeżeli wełna tego wymaga, podlewamy ją od czasu do czasu odrobiną wody. Jedną stronę materiału filcujemy ok 15-20 minut, aż powierzchnia stanie się jednolita po czym ostrożnie odwracamy na drugą stronę i czynności powtarzamy. 
Po skończeniu uzyskany filc musimy jeszcze poddać procesowi wałkowana. Do tego posłuży mata, na której filcowaliśmy wełnę. Kilkanaście razy zwijamy i rozwijamy całość z każdej strony. Za każdym razem przekręcamy materiał o 90 stopni i powtarzamy wałkowanie. Następnie wszystko trzeba powtórzyć odwracając materiał spodem do góry. Zabieg ten służy odsączeniu wody, która wycieka przez matę i utrwala łączenia włókien. Na koniec materiał płuczemy pod bardzo ciepłą wodą i odkładamy do suszenia. I tyle!

Pierwsza czapka

Z filcu jak wspomniałam wcześniej można wykonać wiele różnych rzeczy. Mój pierwszy filc posłużył jako wkładki do butów i przyznam, że świetnie się sprawdzają. Kolejnym pomysłem było stworzenie filcowej czapki - robinhoodki. Wybrałam wełnę w morskim kolorze i inną, nieco bardziej współczesną metodę. 

Filcując nakrycie głowy należy najpierw zacząć od stworzenia formy. Do tego posłużyła mi sztywna folia dostępna w większości sklepów papierniczych.


Wykonujemy dwa, identyczne kształty jak powyżej na zdjęciu. Długość ustalmy sobie sami w zależności od tego jak długi ma być przód ukształtowany w dziób. Wysokość formy to odległość od czubka głowy to dolnej części ucha + ok. 10 cm na zagięcie materiału dookoła czapki (zawsze można będzie przyciąć i sfilcować brzegi). Warto zaokrąglić brzegi formy dzięki czemu podczas filcowania materiał nam się nie porozrywa. 

wełna ułożona na formie
Na każdej formie oddzielnie układamy wełnę w taki sam sposób jak przedstawiłam powyżej wychodząc jednak poza formę ok 3-4 cm. Następnie wyjmujemy jedną z form spod wełny i przykrywamy ją od góry:


Na zdjęciu powierzchnia pod formą jest obficie zmoczona wodą z mydłem i tak też musimy postąpić. Można również użyć samej wody a mydło dodawać dopiero przy filcowaniu. Brzegi wełny wystające spod formy mają pozostać na razie suche, 
Następnie moczymy dolną część wełny i zaginamy pod formę (tworzymy brzeg czapki):

dół wyrównujemy wzdłuż formy
Kolejnym krokiem będzie nałożenie na przygotowaną jak powyżej część czapki następną, jeszcze suchą. Przykrywamy całość i wyjmujemy formę. Pomiędzy dwiema częściami wełny zostawiamy jedną formę, drugą nakładamy na wierzch. Nałożoną wełnę również namaczamy pod formą zostawiając brzegi suche. Dól tak samo zagniatamy pod spód tworząc brzeg. 
Tak to powinno wyglądać: 

obie części są namoczone, brzegi suche a pomiędzy wełną
znajduje się forma. Zanim zagniotłam spód w drugiej części
odwróciłam całość na drugą stronę

Możemy odrobinę przerzedzić suchą wełnę na brzegach ale nie za dużo! Dzięki temu filc nie będzie w tym miejscu grubszy niż pozostała część czapki. 

Suchą jeszcze wełnę możemy teraz zagiąć w całości do góry i namaczając powoli kłaść na wierzch dociskając do całości. Gdy skończymy wełna powinna przybrać kształt naszej formy. To jest znak, że możemy zacząć proces filcowania. Jeżeli użyliśmy wody z mydłem to wystarczy po prostu masować materiał podlewając od czasu do czasu wodą z mydłem. Jeśli moczyliśmy wełnę samą wodą to musimy jeszcze porządnie namydlić dłonie i dopiero zabrać się za filcowanie. Warto zwrócić uwagę na dokładne sfilcowanie brzegów (łączeń) obu części czapki inaczej nam się porozrywa przy późniejszym noszeniu. Filcujemy z każdej strony na zewnątrz oraz koniecznie w środku również po obu stronach. Na koniec powinno wyjść coś takiego:


Całość należy teraz porządnie wypłukać i lekko osuszyć. Do formowania czapki dobrze sprawdzi się wilgotny filc. Aby ostatecznie nadać kształt nakryciu głowy warto użyć do tego główki (np. na peruki). Przydatne będą również szpilki i nożyczki jeżeli materiału będzie gdzieś za dużo. Pamiętajmy jednak, że po przycięciu musimy sfilcować powstały brzeg inaczej filc się rozwarstwi.


A czapka wyszła tak:
Chciałam, żeby czubek był bardzo długi ale, że nie jest łatwo
go uformować to podwiązałam go dratwą. 

Jak na pierwszy raz uważam, że czapka wyszła całkiem dobrze ale, że praktyka czyni mistrza to na jednej na pewno nie poprzestanę. Dzieło zostało jeszcze udekorowane eleganckim piórkiem i prezentuje się następująco:

no i nie widać piórka...

Wskazówki

1. Jeżeli filc będzie w niektórych miejscach zbyt cienki można dofilcować trochę wełenki. 
2. Nie jest zbrodnią zszyć czubek naszej czapki w sposób nie widoczny dla oka, choć warto postarać się go sfilcować.
3. W niektórych sklepach plastycznych można dostać specjalne mydło do filcowania.
4. Zamiast maty można użyć folii bąbelkowej. Folia może też zostać ułożona na wierzch wełny a filcowanie odbywać się poprzez nią - wełna nie będzie nam się przemieszczać ani przyklejać do dłoni.
5. Jeżeli nasza wełna nam się nie filcuje zbyt dobrze nie zrażajmy się od razu - trzeba ćwiczyć i udoskonalać swoją metodę, aż uzyskiwany filc będzie nam w 100 % odpowiadać.
6. Problem z filcowaniem czasem może dotyczyć jakości wełny. Niestety nie każdemu sprzedawcy można wierzyć, że sprzedawana 100 % czesanka rzeczywiście nie ma żadnej domieszki albo nie była potraktowana jakąś chemią utrudniającą proces sfilcowania. Trzeba szukać tej właściwej. 

Filcowanie to naprawdę świetna zabawa a możliwości wykorzystania filcu są wprost nieograniczone życzę więc sukcesów wszystkim tym, którzy zdecydowali się popróbować swoich sił z tymże rzemiosłem. 

A już niedługo relacja z moich pierwszych warsztatów rzemiosła dawnego. 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz